Okazało się, że jestem konserwatywna i staromodna. Przynajmniej w niektórych kwestiach. Uważam, że facet powinien być facetem.
Jak się okazuje, to teraz bardzo staroświeckie podejście. Ostatnio miałam nieprzyjemność czekać na Grześka siedząc w jednym z naczelnych szczecińskich centrów handlowych. Siedziałam sobie grzecznie na stołku przy blacie w strefie gastronomicznej. Obserwowałam z nudów przechodzących ludzi i grupę nastolatków, dla których zajęcie w piętnaście osób stolika, robienie zdjęć i wrzucanie ich w internety prawdopodobnie stanowi ulubioną rozrywkę.
No i tak sobie podpatrzyłam, jak teraz wygląda płeć brzydsza poniżej dwudziestki (przynajmniej mam nadzieję, że starsze osobniki się nie trafiają). Okazuje się, że płeć brzydsza już wcale nie jest płcią brzydszą, a zajmuje w zastraszającym tempie miejsce płci pięknej.
Pomijam już kwestię wyglądu, chociaż rurki i dziwaczne fryzury jeszcze niedawno były zarezerwowane tylko dla dziewczyn i bywalców tęczowych klubów. Pomijam też, że wolą iść na szoping, niż jak cywilizowane samce napić się piwa w pubie. Pomijam fakt, że kosmetyczkę widzą częściej niż własną matkę, a bez mejkapu nie pokażą się publicznie. Moda się zmienia, a ja widocznie jestem zdziadziała i tego nie umiem zrozumieć.
Ale wyjaśnijcie mi jedno - czy kilkanaście lat temu zaczął zanikać poziom testosteronu? Bada to ktoś w ogóle? Bo może wypadałoby zacząć. Mam wrażenie, że to małolaty stają się bardziej agresywne, skore do bójek, awantur, a chłoptasie siedzą skuleni w kącie. Jak ich ktoś nie daj boże szturchnie czy popchnie, to albo wyglądają, jakby mieli ochotę zacząć płakać i wołać mamę, albo serio zaczynają to robić. Nie zrozumcie mnie źle. Nie chciałabym, żeby mój facet bił się przy mnie (ba, ma oficjalny zakaz robienia tego), jednak imponuje i w jakiś sposób pociąga mnie fakt, że potrafi to robić. I że mogę czuć się bezpiecznie, bo wiem, że gdyby ktoś mnie zaczepił czy zrobił mi krzywdę, to on stanie w mojej obronie, a nie na odwrót.
Kolejna sprawa. Ja wiem, że równouprawnienie. Ja wiem, że feministki palące na stosach staniki i nie golące nóg. Ja to wszystko wiem. Ale! Równouprawnienie nie jest usprawiedliwieniem dla braku kultury. To, że babeczki też mają prawo głosu i chodzą w spodniach nie zmienia faktu, że kobiety są kobietami, a faceci facetami. Jak nie wierzycie, albo nie jesteście pewni, to zajrzyjcie w majtki (chociaż wydaje mi się, że coraz częściej zobaczycie tam powiększone łechtaczki, które zaczynają przypominać penisy i mikropenisy zmieniające się w łechtaczki - tylko czekać, aż cycki chłopcom wyrosną).
Zasady są proste. Mężczyzna przepuszcza kobietę w drzwiach. Mężczyzna otwiera przed kobietą drzwiczki samochodu. Mężczyzna nie pozwoli nieść kobiecie siat z zakupami, nawet jeśli to nie będzie jego wybranka serca, a pani Gienia lat 57 mieszkająca pod siódemką, którą akurat spotkał na klatce jak wracała z Biedronki. Mężczyzna nie usiądzie, jeśli widzi, że dla kobiety brakuje miejsca siedzącego. Mężczyzna widząc starszą osobę czy kobietę w ciąży od razu wstanie i zaproponuje swoje miejsce czy to w autobusie, czy w kolejce. Ba! Mężczyzna nawet nastolatce czy małej dziewczynce ustąpi miejsca. Pamiętam sytuację kiedy byłam mała (już słyszę tutaj komentarz Grześka: „dalej jesteś mała!“), miałam może z osiem lat, jechałam gdzieś z dziadkiem tramwajem. Wszystkie miejsca były zajęte, ale byliśmy jedynymi stojącymi osobami. Złapałam się grzecznie oparcia siedzenia, ale w tym momencie pan na nim siedzący (pewnie jakoś koło trzydziestki, ale że minęło milion lat, to mogę się mylić - dziecięce wspomnienia są często troszkę inne) wstał i powiedział, że w jego towarzystwie kobieta nigdy nie będzie stała. Bo to nie wypada.
Ale mi wtedy ego podskoczyło.
Żeby nie było niejasności - nie twierdzę tutaj, że facet ma być brudny, śmierdzący i zaniedbany. Pewnie, że higiena jest ważna. Ale niech jednak pozostanie facetem!
Inna sprawa, że skoro jest podaż, to musi być też i popyt. Co się nagle takiego stało, że dziewczyny zaczęły nagle w facetach szukać kobiet, a nie mężczyzn?
Poważnie kręcą was zniewieściali, rozpieszczeni chłopcy? Tacy, z którymi strach wyjść na nocny spacer po parku, bo jeszcze przestraszą się przebiegającej wiewiórki i dadzą dyla, zostawiając was same pośrodku ciemnej alejki?