Klubowi podrywacze, czyli inwencja panów czasami zaskakuje ich samych.




Na początek chciałam zwrócić uwagę, że teraz na prawo macie listę innych ciekawych blogów, na które zaglądam i zapraszam i co jakiś czas będę ją uzupełniać.


Jako, że jest dziś święto, wszyscy mają wolne, postanowiłyśmy wczoraj wieczorem z Pauliną przykładem reszty ludzi w naszym wieku wyjść na piwo do klubu. Jestem w szczerym szoku, ile osób wpadło na ten sam pomysł, bo na miejscu nie dało się oddychać od ścisku, a dziewczyny biły się o miejsce w kolejce do toalety. No, ale ja nie o tym.
Kiedy siadamy same we dwie przy stoliku wśród ogromnej ilości pijanych ludzi nie musimy zazwyczaj zbyt długo czekać, żeby ktoś nas zaczepił czy spróbował się przysiąść. Od wczoraj takich osobników nazywamy Tomaszami. Tomasze, przynajmniej ci, na których my trafiamy, mają to do siebie, że zazwyczaj niestety nie są ani atrakcyjni, ani bogaci, ani nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Zazwyczaj nie są nawet na tyle wybitni, żeby ich zapamiętać, jednak trafiło się nam w ciągu tych naszych piwnych wypadów kilku, których wspominamy do tej pory.
Zacznijmy od wczorajszych. Pierwszy może nie był konkretnie Tomaszem, jako takim, bo tylko wieszał bluzę na naszym krzesełku przed wejściem do palarni. Jak był tego sens, nie wiem do tej pory, ale sposób na zaczęcie rozmowy dobry jak każdy inny.
Kolejni już nas bardzo zaskoczyli. Otóż, jak wszyscy doskonale wiemy, stwierdzenie „my się skądś znamy” jest bardzo oklepane i większość dziewczyn od razu będzie chciała takiego pana spławić. Dlatego ten postanowił posunąć się o krok dalej.
Siedziałyśmy spokojnie pijąc sobie piwo i obserwując ludzi, kiedy nagle wyskakuje przed nami z nikąd chłopak:
- Słuchaj, skąd ty znasz Tomasza?
Przez chwilkę nie wiedziałam jak zareagować, w końcu każdy jakiegoś Tomasza zna i nie byłam pewna, o którego chodzi. Zrobiłam więc najrozsądniejszą w tym momencie rzecz i zapytałam:
- Jakiego Tomasza?
W tej chwili podbiega truchtem kolejny koleś, na oko metr pięćdziesiąt, którego nigdy w życiu nie widziałam na oczy.
- To jest Tomasz. Skąd go znasz?
Starałam się wytłumaczyć sytuację, jednak chyba bezskutecznie, bo kolega jeszcze kilka razy podchodził do nas pytając skąd ja znam Tomasza.

Kiedyś trafiła nam się inna, bardzo ciekawa próba poderwania nas. Na kanapę naprzeciwko dosiedli się jacyś panowie, niezbyt przyjaźnie wyglądający, więc chcę zaznaczyć, że już od początku trochę się ich bałyśmy. Nagle w połowie rozmowy (starałyśmy się być miłe, żeby nie wpakować się w kłopoty), jeden pokazuje na drugiego, całego pokrytego więziennymi tatuażami i mówi z dumą i radością w głosie:
- A kolega tutaj siedział za gwałty.
Potencjalny gwałciciel chyba zobaczył nasze przerażone miny, bo bardzo szybko zapewnił:
- Ale już mi przeszło! Teraz kręci mnie tylko motoryzacja.

Kolejnym razem spotkałyśmy nie Tomasza, tylko Tomaszową. Kobieta, lat na oko pięćdziesiąt, wagi sto czterdzieści wzwyż, wyglądała jak sobowtór Maryli Rodowicz, tylko taki po dwudziestu nieudanych operacjach plastycznych. Nie mam pojęcia jak to się stało, że siedziała z nami na kanapie, tuż obok Pauliny. Ocierała się o nią biustem (serio, i ja i Paulina mamy czym oddychać, ale jej jedna pierś była wielkości naszych głów razem wziętych) i mówiła:
- Ale ty masz piękną koleżankę! Gdybym była lesbijką, ale nie jestem, to bym bardzo ją chciała.
Po piętnastu minutach uciekłyśmy z klubu tłumacząc się wyjściem do toalety, bo ciągle byłyśmy macane, obsypywane komplementami i zapewniane, że nie jest lesbijką, ale jakby była…

Zdarzają się też Tomasze zagraniczne. Przysiedli się raz do nas muzułmanie (nie pijący kolesie o arabskiej urodzie, którzy chociaż byli kompletnie trzeźwi to na nasze pytanie, czemu nic nie piją odpowiadali ‘too much, too much!’). Uparcie starali się nam wmówić, że są norwegami, którzy przyjechali tutaj studiować stomatologię. Nie wiem skąd im do głowy przyszła akurat Norwegia, skoro obaj mieli czarne włosy i ciemną, wybitnie arabską karnację, ale na nasze szczęście dali sobie spokój dosyć szybko. To zdecydowanie na ich plus, że jako jedni z niewielu zaakceptowali i zrozumieli fakt, że jesteśmy parą.
Swoją drogą tego dnia w klubie spotkałyśmy jeszcze dwie identyczne pary Tomaszów, którzy powtarzali dokładnie tę samą historię. Oczywiście łamanym angielskim.

Inny przypadek. Wieczorem, szczęśliwe, zajęłyśmy w ulubionym klubie wygodną pomarańczową kanapę. Siedziałyśmy, śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy, spotkałyśmy znajomych, którzy się dosiedli – nic ponad normę. Nagle chłopak z miejsca za naszymi plecami zapytał, czy chcemy piwo. Bo on kupił dla dwóch dziewczyn, które w międzyczasie poszły z innymi facetami (jak teraz o tym myślę, to w sumie nie widziałam tam żadnych dziewczyn) i biedaczek został z piwami, z którymi nie ma co zrobić. Oczywiście przyjęłyśmy je, ale zrobiło nam się go szkoda. Zaproponowałyśmy więc, żeby dosiadł się do nas. I się zaczęło…
Okazał się bardzo ciekawą osobą, zdecydowanie wartą opisania. Nie wiem do końca o co poszło, jednak odkąd podszedł do naszego stolika zaczął się ze wszystkimi kłócić. Stwierdził, że on jest socjopatą, co podkreślał kilka razy,  i nienawidzi kobiet (przypominam, że chwilę wcześniej oddał nam piwa). Okropnie się o to pokłócił z naszym kolegą, był mega chamski, ale kiedy Paulina powiedziała mu, że ma ładny szalik, przestał na chwilę, żeby grzecznie i ładnie jej podziękować. Ogólnie historia skończyła się mini bójką i wywaleniem socjopatycznego Tomasza z klubu. Paulina za to zyskała zdjęcie („zrób mi zdjęcie z socjopatą! Zrób mi zdjęcie z socjopatą!”).

takie tam głaszcząc socjopatę


Poza tym wszystkim bardzo często Tomasze reagują podobnie. Po pierwsze jest zdziwienie, jakim cudem mamy tak samo na imię i czy przypadkiem w takim razie nie jesteśmy siostrami (tak, rodzice mieli super poczucie humoru i dali nam te same imiona), potem zignorowanie faktu, że jesteśmy parą, miejsce, na które siadają jest zajęte i pytania o to, co robimy w życiu.
Panowie, ja was bardzo proszę. Wychodźcie poza schemat, ale nie aż tak skrajnie jak przypadki opisane wyżej. Chyba, że chcecie skończyć nieświadomie opisani na czyimś blogu.

A jak tam wasi Tomasze i Tomaszowe? 


50 komentarzy:

  1. Jeden koleś podszedł do mnie na imprezie cyklu "skins party", gdzie na telewizorkach leciały momenty ze skinsów, całujące się dziewczyny, rzyganie itp, twierdząc że jego to brzydzi, że pokazuje się takie sceny. Zapytałam co tu robi, skoro jest to skins party, o co tu chodzi i czy w ogóle oglądał skins.
    Odpowiedział, że nie wie co to.
    Twardo próbował się przyłączyć wypytując mnieo wszystko, kazalam mu jednak spieprzać do domu i obejrzeć serial.
    Wrócił. Pytając dlaczego palę. I wyszedł.

    Drugi zaś dosiadł się do mnie i chcąc nie chcąc mnie dotykając(NIE MOGŁAM SIĘ RUSZYĆ) stwierdził , że nie podobają mu się moje buty, ale za to nogi mam ładne. Spieprzałam gdzie pieprz rośnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mi się nawiniesz w miejscu wiadomym, to nie będę wychodził za schemat, tylko 'cześć' powiem i udam się tam, gdzie zawsze się udaję. Do baru. =)

    OdpowiedzUsuń
  3. I będę się przez resztę wieczoru zastanawiać, kto to był, bo ja z reguły nie poznaję ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj w knajpie był jeden Tomasz. Tomasz niezdecydowany. Najpierw lekko natarczywie wił się wokół mnie jak dziki wąż. Chwilę później znalazł sobie inną ofiarę - tym razem pięknego młodziana, którego obcałowywał na środku parkietu. Mniam.

    OdpowiedzUsuń
  5. daj zdj socjopaty wyglada fajnie XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, to jedyne zdjęcie socjopaty, jakie mamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tomaszowe hm. Nie jestem super piękny, sam swoim zachowaniem nie zachęcam do podejścia, le gdy już któraś podejdzie to szybko dochodzi do wniosku, że rozmowa ze mną to złe wyjście. Ale raz nawet zdarzyła się taka, co to na ucho zapraszała mnie do kibla. Nie była wybitnie piękna, ani bardzo brzydka. Minus był taki, że ona była strasznie najebana, a ja niemal trzeźwiuteńki. Strzeliła mocnego damskiego focha jak jej odmówiłem. Czasem szkoda, że faceci nie mają tak wiele Toamssówek, bo większość dziewcząt wychodzi z założenia, że to jej muszelka musi być zdobywana przez rycerza.

    OdpowiedzUsuń
  8. A co do męskich Tomaszów... to mnie to śmieszy. Ich zachowanie, sztuczny uśmieszek. Znam kilku takich, siedzę ze znajomymi i nagle widzę go z daleka. Widzę, że wykorzystuje sytuacje , że mnie zna i dosiada się do nas bez pytania. Przygląda się rozmowie, aby w końcu uderzyć swoim inteligentnym tekstem i podłączyć się do rozmowy. Inny przykład nawet jak gościa nie znam, a raczej nie jest ze mnie taneczny chłopazek, więc siedzę i obserwuje, a to parkiet, a to okolicę i widzę tych tępaków jak odbijają się od laski do laski , te same ruchu, te same uśmieszki i czekają aż któraś go zechce, w końcu kończą z jakąś najebaną brzydką panienką.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zaś miałam bardzo napalonego Tomasza. Ów Tomasz w Sylwestrową noc stwierdził, że jeśli nie dam mu buziaka ze "ślimakiem" albo się z nim nie prześpię, to zawoła i ochronę, i organizatora, bowiem go zna i krótko mówiąc wyrzucą mnie z imprezy. Do tego, cały czas próbował się do mnie dobrać, zawieszając się mi na szyi, albo przyciągając mnie do niego. Cóż, z panem Tomaszem rozprawili się moi znajomi, dzięki Bogu. I rzecz jasna, nie zostałam wyrzucona z imprezy. Biedne Tomasze...

    OdpowiedzUsuń
  10. M. - Dziwisz się, że nie mają, skoro odmawiasz dziewczynom,kiedy zapraszają Cię do toalety? ;)

    @up - o, kolejna ciekawa sprawa - mania chwalenia się znajomościami, które Tomasze rzekomo mają w tym pubie/clubie

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie dziwie. Zresztą to było dawno, a ja jestem grzeczny , a wtedy to w ogóle byłem grzeczniuteńki. Po prostu wyglądam nieciekawie, a jak już jednak zaryzykują to je spławiam. Mnie się to podoba, nie marnuje czasu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Spławiając ludzi tracisz dużo zabawy, bo serio trafiają się czasem wybitne okazy, które potem jeszcze długo się wspomina

    OdpowiedzUsuń
  13. Wolę obserwować niż brać aktywny udział. Koniec spamu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Śmiem twierdzić, że to-masz raczej szczęście spotykać tak interesujących typów, przynajmniej jest o kim refleksje zamieszczać na blogu ;P

    OdpowiedzUsuń
  15. +1000 za flow pisania, iście dziennikarski. Bez wazeliny - mimo, że temat mnie niespecjalnie jara (takie tam socjologiczne o podrywaniu), serio mi się podoba, uwiódł mnie styl. Urzekła mnie historyjka o socjopacie i motoryzacji, uśmiałem się z kotem konkretnie.
    PS. To wczoraj w klubach byli ludzie! Bo dziś pustka, 5-10 osób/na klub, byłem w trzech.

    OdpowiedzUsuń
  16. Swoją drogą, odwołując się do wcześniejszego wpisu o alkoholu, czasem po zbyt dużej ilości promili włącza mi się Tomasz, dlatego przestałem tyle pić, bo popadałem w żenadę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję, to strasznie miłe :)

    Wczoraj w klubach była masakra, nie wiem czemu, pewnie wszyscy nie dość, że pierwszy raz wyszli po sylwestrze z domu, to jeszcze długi weekend ;)

    P.S.
    To zależy, który Tomasz, bo czasami z tych Tomaszów wychodzą bardzo fajni znajomi :) ja opisałam po prostu wybitne przypadki

    OdpowiedzUsuń
  18. Dodatkowe "swoją drogą" - Tomasz narkoleptyk: raz widziałem jak się przysiadał do znajomej. Nie spławiała go, gdyż mieliśmy z niego straszną bekę; cały czas, nieustannie, podrywał, zasypiając po drodze na dwie, trzy minutki. Tak przez około godzinę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Niestety. Ja miałam większego pecha jeśli chodzi o zagranicznych Tomaszów. W klubie w Poznaniu tańczyłam z przyjaciółką, obie bi, obie wolne (no może ja nie wolna, ale mąż daleko) i średnio co 3 minuty podchodzili do nas na zmianę Hiszpanie, Włosi i Hindusi. Macali obrzydliwie, ślinili się. Jeden niestety oberwał za wszystkich i wyprowadzili mnie z klubu, twierdząc, że nikomu tu nie wolno rozbijać butelek na głowie. Za to macać po cycach bezkarnie można?

    No i te tępe teksty już polskich Tomaszów. Ile razy szłam do klubu z nadzieją, że tym razem siedząc przy barze i czekając na podryw spotkam kogoś ciekawego, inteligentnego, rozmownego, nie śmiejącego się jak bevis albo butthead. Nie ukrywam, parę razy się zdarzyło. Ale teksty w stylu: łał, ale masz super telefon albo o! skąd my się znamy? albo chodziłaś do dwójki?... Panowie. Zamiast siedzieć i napierdalać w gierki moglibyście pouczyć się zdrowego podrywu.

    OdpowiedzUsuń
  20. uważaj, bo Norweg albo inny Szwed by tak zagadał, mhm, taaa, to trochę mało w ich stylu ;)

    i straszny się obraz wyłania z Waszych opowieści, dziewczyny, straszny ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. no pułkowniku, znikąd się ten obraz nie bierze.

    btw. ja z moim obecnym mężem przez lata bawiliśmy się w tych samych klubach. A jednak poznaliśmy się w innych okolicznościach przyrody, bo on stwierdził, że to największa bujda XXI wieku, że właśnie do klubu chodzi się na podryw. Niestety... każdy facet, nawet najfajniejszy, jest tam już trochę z góry na przegranej pozycji...

    OdpowiedzUsuń
  22. racja, zazwyczaj każda dziewczyna jest niechętnie nastawiona do faceta, który zagaduje w klubie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej, to naprawdę mogli być Norwedzy ze stomatologii! Na PUMie jest pełno ludzi, których rodzice z Pakistanu albo innego kraju wyemigrowali do Norwegii i teraz ich dzieci na koszt państwa studiują za granicą. Większość anglojęzycznych na tej uczelni jest co najmniej śniada.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wątpię, żeby studiowali po angielsku stomatologię, kiedy sami za dobrze się w tym języku nie umieli dogadać.

    OdpowiedzUsuń
  25. Och. Znowu tu leci malutki hejt na panów. Nawet nie wiecie jakie Tomaszowe są czasem żałosne. Wiele moich koleżanek woli siedzieć z kolesiami, którzy gadają o sporcie, filmach, żarciu, niż z nowo poznanymi dziewczynami, które obgadują laski, albo gadają o ciuchach.

    Tak samo denerwują Tomasze, jak i Tomaszowe. Najlepsze są takie, które chcą być podrywane, a udają kobiety, które nie chcą być podrywane.

    OdpowiedzUsuń
  26. Chyba nie do końca zrozumiałeś, to nie jest hejt na panów. Po prostu swoje przeżycia opowiadają tutaj głównie panie, więc mają raczej tylko takie doświadczenia.

    Poza tym, też zdecydowanie wolę męskie grono, z mało którą dziewczyną się dogaduję i jestem raczej negatywnie nastawiona do tych, co się przysiądą, nawet jeśli to 'znajome znajomych'

    OdpowiedzUsuń
  27. "ci, na których my trafiamy, mają to do siebie, że zazwyczaj niestety nie są ani atrakcyjni, ani bogaci"... na szczęście "nie mają nic ciekawego do powiedzenia"... "Jestem w szczerym szoku"... polu. Nie! Szoku! Nie... polu, szoku? Szczerze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to wina tego, że jeszcze wcześnie, ja zaspana w pracy, może mojego nierozgarniętego mózgu, ale nie rozumiem komentarza, chociaż dobierałam się do niego i próbowałam z każdej strony

      Usuń
    2. `Haha, też za cholerę nie potrafię zrozumieć tego komentarza :))

      Usuń
  28. Haha! Muszę przyznać, że wszedłem tu przez przypadek (ktoś znajomy polubił Twoją stronę na FB). Jak tylko zobaczyłem zdjęcie to morda mi się ucieszyła, moje ulubione miejsce z jeszcze w sumie niedawnych czasów srudenckich (5 lat grubego niszczenia się). Jak sobie pomyślę ile razy sam byłem takim Tomaszem dla jakichś niewinnych dziewcząt, podchodząc najebany i potrafiąc powiedzieć tylko "BLDBLBLBL":D Piękne czasy, siedząc tak daleko od "domu", który już nim tak naprawdę nie jest miło się to wspomina!

    OdpowiedzUsuń
  29. Generalnie czytając te wypociny odnoszę wrażenie, że próbujesz się dowartościować opisanymi sytuacjami, a nawet bym rzekł podkreślić swoją zajebistość. "Oczywiście przyjęłyśmy je, ale zrobiło nam się go szkoda. Zaproponowałyśmy więc, żeby dosiadł się do nas. I się zaczęło…" - z tego zdania wynika, że jakby koleś kupił wam beczkę to może nawet zrobiła byś mu loda :D ps. trafiłem tu przez joemonster ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego wynika tylko i wyłącznie, że zrobiło nam się żal kolesia, którego wystawiły dwie laski, którym on poszedł kupić piwo.

      I oczywiście, że dowartościowują mnie sytuacje, kiedy ktoś nas podrywa, to chyba logiczne.

      Usuń
  30. Ja bym się do was nie dosiadł. Głównie dlatego, że cóż... jestem zbyt nieśmiały ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Więc jak do was podchodzić żeby nie wyjść na "Tomasza" ?
    BTW: Ile masz mm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwyczajnie dosiąść się i porozmawiać, chociaż ja raczej zawsze krytycznie patrzę na osoby przysiadające się w klubie (chyba, że jestem mocno pijana, to wtedy kocham każdego kto ze mną rozmawia)

      mm?

      Usuń
  32. Wygląda na więcej, pewnie dla tego że masz małe uszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co nie chcę więcej, ale u mnie zawsze raz na rok-dwa przychodzi ochota i misja powiększenia o 2 ;)

      Usuń
    2. U mnie podobnie tyle że zawsze po włożeniu już tego "docelowego" pojawia się myśl "a może jeszcze troche?". Zaczynając rozciągać miało być 8mm teraz do 22 ciągne ;P

      Usuń
    3. U mnie sie zaczęło od 6, uwazalam, że więcej na bank nie zrobie. I przy każdych kolejnych dwóch tak myślę ;)

      Usuń
  33. Czyli pewnie będziesz miała podobnie jak ja. Rysowanie lajtowo traktujesz czy masz jakieś myśli że może w jakiś sposób się utrzymywać z tego kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pracuję nad stroną internetową z koszulkami mojej produkcji, sklep powinien ruszyć w przyszłym tygodniu jak dobrze pójdzie :) a tak, to raczej już fotografia niż rysunek

      Usuń
    2. Mam nadzieję że fajne bo w polsce fajne firmy można policzyć na palcach jednej ręki. Evil eye clothing np.

      Usuń
    3. Też mam nadzieję, że wyjdzie fajnie ;) Na razie mogę tylko obiecać, że nadruki i koszulki będą bardzo dobrej jakości. Nie wiem, jak spodoba się reszta

      Usuń
  34. jezeli chodzi o tomaszow zagranicznych, to spiewka z norweskimi stomatologami akurat jest prawdziwa, norwegowie przyjezdzaja do szczecina studiowac (za niewielkie dla nich pieniadze) stomatologie i medycyne na pumie. przekroj wygladu jest rozny, ale faktycznie wiekszosc wyglada na ciapatych.. :P

    a co do tomaszow hormonowych.. swojego czasu pewien tomasz zaczynal rozmowy z nieznajomymi dziewczynami, zadajac pytanie 'czy wiesz cos o fokach?' po czym recytowal 'foka szara zyje w rozlewisku morza baltyckiego...'

    OdpowiedzUsuń
  35. Tomasze są śmieszni ;) A przynajmniej ja spotykam więcej tych śmiesznych niż wkurzających. Tomaszowe już nieco gorzej, jak na ironię, mam pecha do trafiania na jakieś stosunkowo prymitywne.

    Ten pierwszy przypadek opisany przez Ciebie kojarzy mi się trochę z "Hey, have you met Ted"? Tylko to jakaś wypaczona wersja. Generalnie większość "patentów" na podryw to słabe rzeczy ;)

    Przypadek z socjopatą ciekawy... Nie przyjęłabym napoju od nieznanego kolesia, bo tak na prawdę nie wiesz co tam się znajduje. Generalnie do takich typków mam słabą cierpliwość i pewnie szybko bym go spacyfikowała, nie lubię ludzi, którzy starają się być kontrowersyjni na siłę... Ale w jednym się nie mylił - chyba faktycznie był prawdziwym socjopatą :)

    Co do Arabów, to mogli mówić prawdę - widziałam ich całkiem sporo w Norwegii, generalnie są teraz wszędzie. A patent zapewne mieli bardzo skuteczny, bo zagraniczny człowiek w polskiej knajpie wciąż powoduje jakiś niezrozumiały szał i zanik mózgu u pewnego typu kobiet, nie wiedzieć czemu - żyjąc w takim mieście jak Kraków widzę to codziennie i nadziwić się nie mogę ;)


    Kurcze, więcej takich notek :D Temat świetny.

    OdpowiedzUsuń

Żeby Twój komentarz przeszedł przez moderację, musisz przestrzegać dwóch zasad:
- jeśli się ze mną nie zgadzasz, albo chcesz cokolwiek skrytykować, to po pierwsze, nie możesz być anonimowy, a po drugie - musisz mieć argumenty (i to sensowne)
- komentarzy z jakąkolwiek autoreklamą nie zatwierdzam. Jak Twój blog jest do tyłka i nikt go nie czyta, to nie mój problem. Tu się nie wybijesz.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.